MIYA - czy odnalazłam najlepsze kremy na świecie?
Nie będę trzymała Was w niepewności i od razu na wstępie odpowiem - tak, prawdopodobnie znalazłam najlepsze kremy na świecie! Miałam wielu ulubieńców, którzy jednak dosyć słabo wypadli w zestawieniu z czwórką My Wonderbalm od MIYA. Używałam, porównywałam, sprawdzałam i nic. Nie znalazłam ani jednej wady, więc jeśli Wy znaleźliście, to dajcie znać, przecież niemożliwe, aby istniały kosmetyki idealne! :) Jedno jest pewne - moje uwielbienie do produktów MIYA, wcale nie mija!
4 x TAK
Chociaż czwórka wspaniałych sygnowana jest pod jedną marką, to każdy z kremów jest inny, wyjątkowy. W moim rankingu na pierwszym miejscu znajduje się oczywiście, zamknięty w turkusowym opakowaniu I'm Coco Nuts z olejkiem kokosowym, który w zamyśle ma przypominać zapach wakacji. I przypomina! Jeśli mam zabrać ze sobą tylko jeden krem, to w kosmetyczce ląduje właśnie on. Nawet nie dlatego, że uwielbiam zapach kokosów, a turkusowy jest jednym z moich ulubionych kolorów. Najważniejsze jest to, że działa! Bardzo mocno nawilża, co na szczęście nie idzie w parze z tłustą i długo wchłaniającą się warstwą. Znika tak szybko, że zapominamy o jego aplikacji i pozwalamy mu działać sobie po cichu. Spokojnie daje radę z bardzo niską temperaturą i mrozem, a jednocześnie dobrze sprawdza się podczas upałów. Towarzyszył mi i w mroźnym Zakopanem i upalnym Dubaju.
Granatowy Call Me Later z masłem shea również bardzo mocno walczył o pozycję lidera. Polubiłam go dlatego, że odpowiada za regenerację po całodniowym pędzie i stresie, którego mi nie brakuje. Zgodnie z przewrotną nazwą, po jego aplikacji nic oprócz relaksu już mnie nie interesuje, a swój czas poświęcam tylko na odpoczynek. Tak samo moja skóra :) Powyższe 2 kremy to moje niezbędniki i ulubieńcy, a to przecież dopiero połowa składu!
Hello Yellow oprócz zawartości masła mango i żółtego optymizmu, gwarantuje również odżywienie i nawilżenie. Ma lekko egzotyczny zapach, więc już samo to potrafi przywołać pozytywne, wakacyjne wspomnienia.
No i różany I Love Me. Na końcu rankingu znalazł się tylko z powodu mojego znikomego zamiłowania do różanych zapachów, potraktowałam go jako obiekt testów, ale nie mogę odmówić mu zdolności odżywiania skóry.
Drużyna MIYA
Produkty mają też sporo punktów wspólnych:
- niepowtarzalne, ale przy tym bardzo lekkie zapachy, które od razu pozwalają zidentyfikować dany krem na tle innych,
- charakterystyczne opakowania, które mimo mocnych kolorów są bardzo minimalistyczne i stworzone w tym samym stylu,
- pozytywne nazwy, gdyby wszyscy byli optymistami świat byłby piękniejszy!
A jak się właściwie poznaliśmy?
Do pierwszego zetknięcia z marką MIYA doszło na Pudelku. Kolorowe opakowania kremów bardzo mocno zapadły mi w pamięć, szczególnie że dumnie i niby przypadkiem nosiła je Kasia Tusk podczas spaceru z koleżanką. Jak się później wyjaśniło - tak, to był przypadek! :)
Historię nie tylko o tym, ale również o wszystkich etapach tworzenia samej marki, jak i produktów, poznałam podczas spotkania Cosmo Beauty Day.
Fajnie, gdy nagle za samą marką pojawiają się ludzie i właśnie wtedy miałam okazję poznać założycielki - dwie Anie - przemiłe, pozytywne i po prostu fajne babki, który opowiedziały swoją historię krok po kroku i od razu cała marka stała się mi bliższa. Ideologią jest hasło "Jestem gotowa" nawiązujące do porannego biegu, w którym na pewno nie ma miejsca na prawidłową pielęgnację. A właśnie, że jest i to za sprawą kremów MIYA - wystarczy 5 minut na ich aplikację i wchłonięcie i możemy odhaczyć poranną pielęgnację - czyż to nie jest wspaniałe?
Od naszego spotkania marka niesamowicie się rozwinęła: w swojej ofercie ma rozświetlacze, peeling, kilkuminutowe maseczki, balsam, mgiełki, serum i olejek do demakijażu i na pewno nie zamierza na tym poprzestać! Oprócz tego na stronie można kupić zestawy produktów z korzystnymi zniżkami, czy gadżety z równie pięknym logo marki, co szczególnie kilka dni przed Świętami może być cenną informacją :)
Jestem pewna, że jeszcze nie raz mnie zaskoczą, dlatego kibicuję im z całych sił! I sama zastanawiam się, jaki będzie ich kolejny kosmetyk, który zostanie moim ulubieńcem? ♥
Tych kremów jeszcze nie używałam, aktualnie miłuje sobie Resibo <3
OdpowiedzUsuńmam zółty krem Miya i czasem mam wrażenie że mnie zapycha :( Jednak i tak nie miałam jak dotad lepszego kremu :D
OdpowiedzUsuńCiągle są na mojej liście.
OdpowiedzUsuńMiałam całą czwórkę, potem serum, esencje, a teraz krem pod oczy i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńmam żółtą wersję ale jeszcze nie miałam okazji jej sprawdzić!
OdpowiedzUsuńDo moich potrzeb najbardziej wspiuje się mango:) Te kolorowe opakowania aż krzyczą:)
OdpowiedzUsuń