Dzień Dziecka kosmetycznie
Mam nadzieję, że każdy z Was, bez względu na wiek świętuje dzisiaj Dzień Dziecka! Nie uznaję ograniczania dzisiejszych obchodów tylko do najmłodszych, bo dziecinne akcenty są przecież obecne w każdym z nas. Wciąż chętnie wypatruję na sklepowych półkach kolorowych produktów o zapachach przypominających mi beztroskie lata i dołączam je do swojej codziennej, "dorosłej" pielęgnacji :)
Indigo, krem do rąk Matrioshka - poznałam kosmetyki tej marki na tegorocznej edycji Meet Beauty i od tamtej pory jestem nimi totalnie zauroczona. Mimo tego, że większość z nich ma cukierkowe opakowania i cudowne zapachy, to do dzisiejszego wpisu idealnie pasował krem do rąk. Najmniejsza dostępna pojemność i kieszonkowy rozmiar, wcale nie zwolniły producenta ze stworzenia małego skarbu - produkt dostępny jest w plastikowym opakowaniu i dodatkowo zapakowany w kartonowe, pięknie mieniące się pudełko. Znakiem rozpoznawczym jest cukierkowa blondyna charakterystyczna dla wersji zapachowej Matrioshka.
Właściwie można pokochać ten krem za sam wygląd, ale w innych kategoriach również niczego mu nie brakuje! Opakowanie posiada pompkę i zatyczkę - coś nowego w przenośnych kremach do rąk. Jestem też pozytywnie zaskoczona działaniem - produkt szybko się wchłania, nawilża i pozostawia na dłoniach zapach, który utrzymuje się nawet po kilkukrotnym umyciu rąk.
Wersja zapachowa Matrioshka jest jedną z moich ulubionych. Słodki, cukierkowy i hipnotyzujący zapach kojarzy mi się z dziewczynką, która nie ma zamiaru dorosnąć :)
Moja ocena: 5/5 Cena: ok. 15 zł / 30 ml
Tisane, balsamik do ust dla dzieci - jakiś czas temu testowałam wersję dla dorosłych i mimo tego, że całkiem dobrze się u mnie sprawdziła, to zdecydowanie przegrywa z wersją produktu dla najmłodszych. Mam wrażenie, że dużo lepiej nawilża, przyjemniej się nakłada i dłużej zostaje na ustach, a co najważniejsze - nuty zapachowe są dużo bardziej zbliżone do moich upodobań. Olejek ze słodkich migdałów i masło kakaowe mocno zaznaczają swoją obecność w kosmetyku i to chyba dzięki nim wersja dla dzieci jest taka wyjątkowa.
Wystarczy odrobina balsamu by aplikacja była kompletna, a nasze usta zabezpieczone i nawilżone. Lubię stosować produkt w ciągu dnia, a także na noc, wtedy nakładam grubszą warstwę i pozwalam mu działać!
Moja ocena: 4/5 Wystarczy odrobina balsamu by aplikacja była kompletna, a nasze usta zabezpieczone i nawilżone. Lubię stosować produkt w ciągu dnia, a także na noc, wtedy nakładam grubszą warstwę i pozwalam mu działać!
Mimo dziecięcej grafiki i obecności wesołej małpki na słoiczku, wcale nie ograniczałabym odbiorców do dzieci :)
Cena: ok. 13 zł / 4,7 g
Mimo kolorów i grafiki, nigdy nie zwróciłam uwagi na te produkty podczas kosmetycznych zakupów. Trafiły do mnie jako część nagrody z konkursu, ale wciąż podchodzę do nich bez większych zachwytów. I co ciekawe: produkty mają dokładnie takie same składy, więc czemu jeden jest szamponem i żelem, a drugi szamponem i odżywką?
Schwarzkopf, szampon i żel do włosów Schauma Kids - myślałam, że kolor niebieski jest w tym przypadku ukierunkowany na płeć przeciwną, ale ciężko to stwierdzić, bo zapach jest neutralny, powiedziałabym nawet, że nijaki. W opakowaniu pachnie, jak zwykły szampon dla dorosłych, na włosach ani na ciele w ogóle go nie czuję. Jako sam produkt - krzywdy nie zrobi, ale też niespecjalnie wyróżnia się w swojej kategorii. Włosy bez zastosowania odżywki są niemożliwe do rozczesania, a żel jest po prostu zwykłym żelem, bez zapachu i nawilżenia.Moja ocena: 2/5
Cena: / ok. 8 zł /250 ml
Schwarzkopf, szampon i odżywka do włosów Schauma Kids - tu jest już dużo lepiej i nie chodzi o ładniejsze opakowanie i dziewczęce kolory. Producent skupił się na jednej kategorii, przeznaczył produkt tylko do włosów. Szampon + odżywka pachnie obłędnie, słodko i landrynkowo, ale bardzo przyjemnie. Włosy pachną nieziemsko, ale i tak wymagają użycia dodatkowej odżywki w celu lepszego rozczesania i dodania połysku.
Moja ocena: 3/5
Cena: ok. 8 zł /250 ml
Bielenda, balsam do ust Wata Cukrowa - nie mogłam się powstrzymać i nie włożyć go do koszyka, podczas wielkich wyprzedaży w Rossmannie. Wybierane przeze mnie warianty zapachowe, od razu pokazują, że z pewnych rzeczy nigdy się nie wyrasta. Niestety zachwyty nad produktem z każdym dniem maleją. Produkt posiada plastikowy aplikator, który równomiernie rozprowadza dawkę balsamu na naszych ustach. Niestety natychmiastowe nawilżenie zanika już po 10-15 minutach, a po balsamie na ustach nie ma już ani śladu. Jeśli chodzi o zapach, to coś tam pachnie lekko watą cukrową, ale bez rewelacji. Po otwarciu był to dużo bardziej intensywny zapach, teraz wyczuwam go tylko w momencie aplikacji.
Moja ocena: 3/5
Cena: ok. 7 zł / 10 g
kremy do rak z Indigo to mistrzostwo! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Indigowe kremiki, pielegnacja na wysokim poziomie :) Nie wiedziałam, że istniej cos takiego jak Wata cukrowa z Bielendy :) dzięki za info <3
OdpowiedzUsuńale słodziaki :)
OdpowiedzUsuńMam ten balsam z Bielendy i uwielbiam :D Zresztą krem do rąk Indigo też jest świetny. Ja uwielbiam słodkie opakowania, azjatyki w dużej części mi je zapewniają :D
OdpowiedzUsuńO zaciekawił mnie ten krem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji naszego bloga!
Ojeju, jak mi się podoba to opakowanie Matrioshki Indigo, będę musiała zapolować na własny egzamplarz :D
OdpowiedzUsuńnie będe jedyna, krem z Indigo jest boski!
OdpowiedzUsuńKrem do rąk wygląda tak uroczo ;)
OdpowiedzUsuńMam krem Matrioshka z Indigo, ale w dużej pojemności i też bardzo go lubię. Ma dobry skład i ładnie nawilża dłonie :)
OdpowiedzUsuńSłodkie butelki :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki dla dziecka kupuję jedynie synowi, po koszmarnej przygodzie z wielce polecanym szamponem dla dzieci z Rossmanna nigdy więcej dzieckowej pielęgnacji :)